W sobotę o 22 wyjechaliśmy z Wrocka. Ze względu na to, że jechaliśmy akurat tym samym autokarem co Niemcy wracający z Forum Młodzieży ( patrz blog Nicimana intelligent legetoj – dla niewtajemniczonych ) podróż była raczej niespokojna niemniej jednak interesująca :)
Gdzieś tak o 5:30 dotarliśmy na parking Robert-Bosch-Gesamtschule. Nie wiem jak inni , ale ja zaczęłam się zastanawiać co właściwie tutaj robie - przecież miałam nie jechać :) Ale to już zupełnie inna historia. Szczęśliwie trafiłam do rodziny Kathariny, czyli osoby, którą chyba najlepiej zdążyłam poznać podczas naszego przefantastycznego pobytu w Lądku rok temu :P ( Jak ten czas szybko leci!) Jednak Katha niewiele się od tamtego czasu zmieniła - nadal z twarzy przypominała olbrzymią, czerwona, zawsze usmiechnietą szynkę :)I dobrze . Hehe :) Po przyjeździe nastąpiło krótkie Begruesung i pojechaliśmy do naszych rodzin. Niedziela, którą całą mieliśmy spędzić z rodzinami jest dniem, z którego najmniej chyba pamietam, pewnie dlatego ze parę razy zupełnie niechcący zdarzyło mi się zasnąć. Przysnęłam sobie nawet na meczu piłki nożnej, na który poszłyśmy z Katharina ok 11. Deutschland vs Kanada. Oczywiście Deutschland wygrały. To pewnie naszemu wspaniałemu dopingowi:) ( tzn. mojemu i Łukasza , który przyszedł na mecz z Leą.) Po meczu Szinken zabrała mnie na lody na rowerach i sobie całkiem fajnie pogadałyśmy. I właściwie to na tym mi się niedziela zakończyła, bo tuż po powrocie do domu zasnęłam i obudziłam się dopiero następnego dnia. A właściwie to obudził mnie jakże aksamitny głos Frau Muller: Morgen! Morgen!!!. tyrkiet ekspressen dk
W poniedziałek po śniadaniu ( którego zestaw zawsze był ten sam : tosty z miodem) pojechałyśmy z Kathą do szkoły. Jaką on mają super tą szkołę! Jest tam wszystko czego sfrustrowany uczeń potrzebuje. ( a jest ich tam ok. 1200 ) Mają tam nawet mini skate park. A o bilardzie i innych takich już nie wspominam nawet Ich jedna sala gimnastyczna jest pewnie większa od całej naszej Ekoli :P Później mieliśmy z nimi dwie lekcje historii. Oni tam dosłownie NIC nie robią na tych zajęciach:) Po obiedzie odbył się Stadtrallye, podczas którego chodząc po mieście metal leget mieliśmy zbierać odpowiedzi na jakieś pytania. W wykonaniu naszej grupy, pod przywództwem Leny i Michelle ( później dołączył do nas „przypadkiem” Byrne) sprowadziło się to do tttszzszzszszffrrbbumddssskffm... (to tylko zakłócenia), wizyty w McDonald’s i szybkiego spisania odpowiedzi. Wieczorem poszłam z Schinken do teatru ( „Herr Biedermann!!!!”) na taka fajną sztukę. Niestety nie pamiętam tytułu. Była też Ania, Łukasz, Maks i Byrne.
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)
Dodaj komentarz